Realnie patrząc – o ile ktoś takie obliczenia zrobi – dopiero w tym roku będzie można stwierdzić, jak dalece polscy Romowie skorzystali z rządowego programu pomocy rodzinie, znanego jako „500 +”.

Lena, mieszkająca w niewielkiej gminie na północy Polski jest córką nieżyjącego już, szanowanego wójta społeczności romskiej. Mimo wysokiej pozycji w hierarchii Romów, jej rodzina borykała się z takimi samymi problemami, jak i inni dorośli Cyganie. Jednym z nich był brak wykształcenia – Lena, mimo, że jest już babcią, czytać i pisać po polsku nauczyła się kilka lat temu, zresztą w ramach rządowego projektu na rzecz społeczności romskiej.

Do tego życie osobiste Leny legło w gruzach, gdy zostawił ją mąż. Odjechał z nową partnerką, która zresztą była ich wspólną krewną… Krewna ta, odjeżdżając z mężem Leny, pozostawiła swoje dzieci. Lena, nauczona szacunku i od zawsze szalenie kochająca dzieci, wychowała zarówno swoje, jak i te kochanki męża…

Założyła dla nich rodzinę zastępczą, wychowała, aż poszły w świat: pozakładały własne rodziny i wyemigrowały do Niemiec lub Anglii.

W kraju pozostała córka, ale nie mieszka z matką. Urodziła już trójkę dzieci. Gdy zachodziła w ciążę, wracała do domu, by podczas połogu być pod opieką matki. Po czym, znów znikała, pozostawiając matkę z nowonarodzonym wnukiem czy wnuczką.

Dla wnuków Lena także założyła rodzinę zastępczą. Problem z dziećmi, wychowywanymi przez nią polega na tym, że kłócą się ze sobą zwyczaje romskie z polskim prawem. Lena, choć jest „matką zastępczą”, różnych formalności nie może dokonać, gdyż jej córka nadal jest matką dzieci. Przykłady: trudności, związane z wyjazdem poza Polskę, decyzje w sprawach szczepień ochronnych i in. Z tych powodów Lena postanowiła przeprowadzić formalne pozbawienie praw rodzicielskich swojej córki. Chce to zrobić również dlatego, że córka nie interesuje się dziećmi, nie łoży na ich wychowanie, one matki nie znają i uznają tylko babcię.

Lena mówi – w polskich domach też zdarzają się bardzo skomplikowane sytuacje. Jedyna różnica może jest taka, że Romowie nie dopuszczają do sytuacji, by ich dzieci trafiały do domów dziecka. Zawsze w społeczności romskiej znajdzie się jakaś rodzina, ciocia, babcia czy dziadek, którzy zaopiekują się dzieckiem i je wychowają.

Lena nie wyobraża już sobie życia bez dzieci, wychowała tamtą piątkę, teraz ma pod formalną  opieką trójkę. Mimo upływu lat i starganego już zdrowia, obowiązków jej nie ubywa. Nadal ma kłopoty z pracą, bo pracodawcy ciągle nie ufają Romom. I koło się zamyka.

Nie dziwne więc, że Lena, jak i inni Cyganie, chętnie skorzysta z programu „500 +”co poprawi jej znacznie sytuację materialną rodziny.

Już w lutym 2016 roku poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS) z okręgu nowosądeckiego wyraził nadzieję, że rządowy program przyczyni się do poprawy sytuacji rodzin romskich.

W Internecie pojawiły się złośliwe uwagi, a czasami przypuszczenia, że Cyganie będą celowo powiększać swoje rodziny, aby zdobyć jak najwięcej funduszy z tego programu.

Tymczasem w Polsce zapomina się, że wielodzietność w rodzinach cygańskich jest normą. Jeśli w ostatnich latach młodzi Romowie nie decydowali się na większą liczbę dzieci, to tylko z obawy o sytuację materialną swoich rodzin.

Powiat nowosądecki jest dobrym przykładem, gdyż status ekonomiczny Romów jest tam wyjątkowo słaby. Cyganie korzystają z zasiłków pomocy społecznej, bo będąc często niepracującymi, mają niskie dochody na rodzinę. Program 500+ będzie miał zatem duże znaczenie w poprawie materialnych warunków rodzin romskich, a przede wszystkim dzieci romskich  żyjących w Polsce.

Jan Leśny