Ćwierć wieku temu w TV, jedyną prawdą, była prognoza pogody.

Dziś wiadomości są zmanipulowane, ale raczej prawdziwe. A prognoza pogody?… Niby sprawdzalność jest coraz wyższa, jednak sposób podania tego proroctwa staje się kuriozalny.

Co ma pogodynka powiedzieć na miesiąc przed rodzinnym wyjazdem na narty? A może czego my oczekujemy od pogodynki? Przecież ferie zimowe wymagają śniegu i mrozu!

Idzie już wiosna. Za kilka miesięcy mamy wakacje. Planujemy wypoczynek w ciepłym kurorcie, lub słonecznych górach. Nasze zadowolenie z życia będzie poprawione długoterminową prognozą pogody, jeśli tylko dowiemy się, że synoptycy przewidują wyjątkowo ciepłe lato w nadchodzącym sezonie.

No, i już jest miło! Oczekujemy, więc tej super pogody przez najbliższe miesiące w poczuciu szczęścia! Bo największym szczęściem jest oczekiwanie na prezent, a nie sam fakt jego otrzymania! Ale bywa, że wręczany prezent ma wymiary kostki o boku 20 cm i już wiemy, że nie jest wymarzonym koniem na biegunach…

Żyję na tyle długo, aby dostrzec różnice w wypowiedziach prezenterów pogody sprzed kilku dekad do tych obecnych. Bawi mnie to niezmiernie. 30 lat temu profesorowie meteorologii twierdzili, że pogodę to możemy „przewidzieć na trzy dni”, a dalej to loteria. Dziś mamy narzędzia aby przewidywać na 7 dni i szacować na 14. Ale 30 dni to granica za którą jest już jedynie kpiarski uśmiech losu.

Czemu o tym piszę? Bo o polityce się brzydzę. Ale analogie odnajdujcie sami!

Słuchamy prognoz gospodarczych, demograficznych, oraz innych „…icznych”! Czy na pewno słyszymy to co jest prawdą? Czy słuchamy tego czego słuchać jest miło?

Powiecie nie odkryłem Ameryki – to się nazywa populizm. Zgoda. Tylko czemu nawet pogoda zaczyna być podawana populistycznie?!?

W końcu mowa o pogodzie jest neutralna! Nawet w konwenansach utrwalone jest, aby o pogodzie rozmawiać by uniknąć konfliktowych tematów. A spróbujcie z Bacą na Krupówkach pogadać jesienią o prognozie słabej zimy. Nijak neutralny Baca nie będzie i powoła się na słowa zgrabnej pogodynki z telewizora!

Na czerwcowy wyjazd na Mazury i tak zabieram czapkę, i coś „od deszczu”. Prognoz nie słucham! A o pogodzie nie rozmawiam, bo nie chcę się kłócić!

Szukając tematów, które możemy poruszyć aby nie powodować awantury możemy już wykluczyć nawet pogodę!

Mirosław Olędzki

[poll id=”12″]