Mamy w mediach omawiany spektakularny wypadek w którym ginie trójka ludzi, potrącona przez pijanego kierowcę.
Redakcja portalu Polskamowi.pl poprosiła mnie o napisanie kilku słów. Czemu akurat mnie? Bo żyję w cieniu takiego wydarzenia w moim życiu. Ale czy jestem odpowiednim autorem do tego felietonu? No nie wiem…
Chcecie przeczytać mój manifest, że jestem za strzelaniem do pijanych kierowców?

Zgoda, tak właśnie myślę. Jak zapewne każdy, komu pijany kierowca demoluje życie. Nie wstydzę się tych myśli. Nie zaprzeczam im, obłudnie udając cywilizowanego człowieka. Bo tracąc w taki sposób dziecko, rodzica czy współmałżonka, człowiek traci kawałek człowieczeństwa.

Myśl o eksterminacji pijanego kierowcy nie jest zemstą. To raczej prewencja.

To próba uchronienia innych, przed cierpieniem. I wierzcie mi, wypadek w którym auto na śliskiej drodze wpada w przepaść, jest do zaakceptowania. Ale śmierć spowodowana upojonym kierowcą, jest inna…

Ma inny zapach, wygląd, historię… Odrobina wyobraźni i wiecie o jakim zapachu, wyglądzie i imprezce tuż przed wypadkiem, piszę.

W Świdniku koło Nowego Sącza kierowca nie zatrzymał się, bo był tak pijany, że nie zauważył jak zabił troje ludzi.

Policja codziennie, wszędzie poszukuje kierowców, którzy potrącili i uciekli.

Umiem ratować życie. Zdarzyło mi się ratować dziecko z auta leżącego na dachu. Widziałem dramat ojca patrzącego na córeczkę nie dającą znaku życia. Widziałem jak ratownicy z karetki przywracali jej życie… Specjalnie niestylistycznie powtarzam słowa: życie i ratować.  Bo to są wartości, które determinują naszą rzeczywistość. Misjonarze uczyli ratować przed epidemiami, GOPR ratuje,  WOŚP ratuje … Tysiące organizacji ludzkich zajmuje się ochroną życia.

Wiemy jak cenne jest życie.

A odrobina alkoholu powoduje, że cena życia spada. Każda odrobina alkoholu! Nie relatywizujmy ilości nawet ułamkami promili.

Już przywykliśmy do informacji o tym, że:

ujęto kierowcę, który będąc pod wpływem środka odurzającego,  potrącił ze skutkiem śmiertelnym osobę idąca poboczem, po czym zbiegł nie udzieliwszy pomocy, za co grozi mu do 3 lat więzienia.  Może ja przetłumaczę ten dziennikarsko-prawniczy bełkot:

 pijany bandyta zniszczył czyjeś życie, co nie jest specjalnie mocno potępiane przez opinię publiczną. Ta śmierć nie budzi już niczyich emocji. Nie powoduje, że ktokolwiek pijąc wódkę ma opory przed prowadzeniem auta. Uczy to nas, że jak po fajnej imprezie, potrącimy kogoś autem, to pozwalamy mu umrzeć w rowie, martwiąc się tym, że jutrzejsze (ewentualne) przesłuchanie będzie trudne – bo na kacu… 

Gdy zatrzymano nożownika atakującego przechodniów, bohaterów zatrzymania nagrodzono, bo uratowali kilka ludzkich istnień. Czy słyszeliście o bohaterze, który zatrzymał pijanego kierowcę ratując tym wyczynem kilka ludzkich istnień?

Jeśli taki bohater się pojawi, to na pewno będzie to ktoś, kto przez pijanego kierowcę stracił bliską osobę. To raptem 2000 rodzin co roku… czyli ok 100 tys. ludzi na każde pokolenie ma szansę być bohaterem.

Pozwalamy aby pijany wujek, wracał po weselu do domu autem. Godzimy się na to. Potępiamy dopiero wtedy, gdy tracimy kogoś, kogo kochamy.

Czy redakcja Polska Mówi liczyła na mój gniew i gniew 100 tys. ludzi?

Polska Mówi…

Może chodzi o to, że jest chwila, gdy Polacy powinni zacząć mówić „NIE”.

To chwila, gdy widzimy pijanego wsiadającego za kółko. Czy to wstyd stanąć między pijanym a autem? Nawet jeśli, to taki wstyd mniej boli niż łzy zamarzające na policzkach podczas pogrzebu… Jest słabszy niż gniew 100 tys ludzi słuchających kolejnej informacji o ofiarach pijanego kierowcy.

Mirosław Olędzki