Chciałoby się powiedzieć bardzo wiele, jednak brakuje słów – żadne z nich nie wyrażą uznania i szacunku za wspaniałe życie śp. Tadeusza Komorowskiego.
Chwila zadumy nad Jego życiową mądrością, dobrocią i wielkodusznością ojca, męża, teścia wobec postawy życiowej, którą w sposób godny swoim życiem pokazał będzie wyrazem szacunku dla zmarłego.
Tadeusz Wojciech Komorowski urodził się w Warszawie 29 lipca 1922 roku. Dzieciństwo i młodość do wybuchu II wojny spędził w posiadłości rodzinnej ojca w majątku Zalutyń. Rodzice Albert Stanisław Korczak-Komorowski i Maria z Maluszyckich byli właścicielami dobrze prosperującego majątku, w którym była prowadzona również znana hodowla koni.
Starszy brat Stanisław oraz Tadeusz mieli zainteresowania artystyczne. Stanisław został artystą malarzem i konserwatorem dziel sztuki, Tadeusz zaś namiętnie grał na fortepianie, planował w przyszłości karierę muzyczną. Fortepian był nie tylko ozdobą salonu, grał na nim śp. Tadeusz i jego matka. Był tam też patefon i mnóstwo płyt. W tym domu kochano muzykę.
Tadeusz jako młodzieniec od swoich rodziców odebrał bardzo staranne wychowanie. Obdarzani szacunkiem swoich pracowników i sąsiadów rodzice śp. Tadeusza prowadzili dość bogate życie towarzyskie. W majątku odbywały się bale, polowania, spotkania, kuligi. Gośćmi byli nawet prezydent Mościcki i marszałek Rydz Śmigły czy też generałowie Osiński i Zaruski. Te wizyty odcisnęły silne piętno patriotyzmu na dalszym życiu śp. Tadeusza.
We wrześniu 1939 r aresztowany w Zalutyniu przez Rosjan dzięki swojej inteligencji i odwadze uciekł z aresztu do Warszawy i zamieszkał w mieszkaniu swojego ojca, który ze względu na liczne kontakty w interesach miał tu mieszkanie.
Powodowany patriotyzmem i silnym poczuciem powinności obywatelskiej w 1942 roku w lutym, kiedy powstała Armia Krajowa, wstąpił w jej szeregi i złożył przysięgę rozpoczynając konspiracyjną szkołę podchorążych przyjmując pseudonim „Marek”.
W powstaniu walczył jako kapral podchorąży w zgrupowaniu „Radosława” i batalionie „Łukasińskiego”, I Pułk Strzelców Konnych, Dywizjon 1806. Swój szlak bojowy zakończył 3 października 1944 r , wychodząc z kanałów na Starym Mieście. Do niewoli, z towarzyszami broni szedł w szyku, czwórkami.
W czasie powstania warszawskiego poznał ukochaną do swoich dni ostatnich żonę Irenę, która jako sanitariuszka dzielnie i z pełnym poświęceniem pomagała powstańcom, w tym swojemu przyszłemu mężowi, ratując ich życie. W uznaniu jego bohaterstwa i patriotyzmu u schyłku swej drogi życiowej dostąpił zaszczytu awansowania na stopień Kapitana Wojska Polskiego.
Czasy powojenne to jedno wielkie pasmo upokorzeń i kłopotów wynikających z koligacji rodzinnych związanych z przynależnością do rodu Komorowskich.
Po wyzwoleniu mimo spotykanych represji i szykan ukończył studia dziennikarskie i do emerytury pracował w branży wydawniczej. Pisał sporo do prasy, jest autorem i współautorem kilkunastu książek. Przez parę lat pisał do tygodnika „Stolica”, robiąc również reportaże z Warszawy i z Krakowa oraz Nowej Huty i Wrocławia.
Zmarły Tadeusz był dla swojej rodziny przewodnikiem życiowym nauczycielem i wspaniałym pogodnym przyjacielem.
Krysiu, miałaś wspaniałego Tatę a ja Teścia.
GB