Dywanik u dyrektora zawsze był powodem lęku – jeśli był pod naszymi stopami. Lub radości, gdy stawał tam ktoś inny. Ten dywanik, to bardzo polski idiom. Nie mylić z idolem.
W Cannes rozwinięto czerwony dywan. Na tamten dywan raczej polski idol nie wkracza. W tym roku weszła na Ten Dywan Dorota Rabczewska.
Pojechaliśmy…. oj, pojechaliśmy po „lasce”.
No, bo jak to!?!? Polka w takim miejscu i towarzystwie? Toż to nasza rodaczka! Jest napompowana silikonem, durna, sztuczna, drętwa, bez talentu… jak to Polka!
Czy jestem wielbicielem talentu Dody? A ma to znaczenie?
Jestem dumny, że Polka ma aspiracje bycia kimś ważnym dla światowej kultury. Czy ktoś z oceniających tak surowo, miał odwagę tam jechać i głośno mówić, że szuka pomysłu na film, piosenkę, wydarzenie artystyczne? Nie? Doda tylko? I za to ją szargamy?
Nie oceniam osoby, jej dorobku, potencjału itd. Patrzę na ten czerwony dywan pod stopami Polki i jestem dumny, że tam w ogóle jest. Jeśli światowa prasa opisze reakcję polskiej prasy na pojawienie się tam Dody, to będzie żenujące. Gdy do Cannes jedzie Japończyk, to Kraj Kwitnącej Wiśni szaleje z radości, że ich rodak tam jest! Czy ten Japończyk ma talent? A co to kogo obchodzi? Ma cel i ciężko pracuje aby go realizować. Dał radę wleźć na pierwszy szczebel do wąskiego grona odpowiedzialnych za światową rozrywkę – i to jest powód do radości. A nawet do POPIERANIA.
Czemu cieszy nas wizyta kolegi na dywaniku dyrekcji, a martwi występ na czerwonym dywanie w Cannes? No, słucham?
Jasne, że lepiej tam wyglądał Andrzej Wajda, Grażyna Torbicka czy kilkoro naszych aktorów, reżyserów, operatorów. Bo byli z branży i nie zaczynali kariery zgrabną pupą na scenie. Tylko ile gwiazd „nie z Polski” pojawia się w Cannes mając w życiorysie występy oparte na błyszczącej skórze dekoltu i pośladków?! I co, ich się nie czepiamy?
Doda jako (chyba) pierwsza z roznegliżowanych piosenkarek z Polski wyszła na canneński dywan. Poszperałem w necie. Nie ma nic o dumie, że Polka tam jest.
A co gdy sobie poradzi? Gdy za rok pojawi się z zaangażowanym kinem? Może nawet będzie producentką płyty oszałamiającego nowego talentu?
Nadal będziemy dodawać szczupłe nogi do blond włosów i polskiego paszportu? I nadal nam będzie wychodzić wynik: walić jak w bęben, bo to nasza!
Pójdę pod prąd.
Nie interesuje mnie opcja polityczna Dody. No, to jak wygląda mnie interesuje: jestem zdrowym facetem… bądź co bądź. Raczej nie zanucę żadnego z jej szlagierów. Nie wiem gdzie mieszka ani z kim…
Cieszy mnie sam fakt, że Polka jest w Cannes i ogłasza, że szuka pomysłu na biznes.
Tak po prostu, chcę bardzo aby Polacy odnosili sukcesy. Aby ich wejście na czerwony dywan nas cieszyło jako nację. Bo taki nacjonalizm to ja bardzo popieram. A bardzo go nam brakuje.
Szanowna Dodo, chcę Cię zobaczyć tam za rok. Jak idziesz z podniesioną głową i świadomością, że już kilku ludzi w Polsce cieszy się, że Polska wchodzi na czerwone dywany na zgrabnych nogach…
I wyprodukuj jakiś ambitny film. Proszę.
Mirosław Olędzki
