Celem dzisiejszego pisania nie będą porady dotycząc przygotowania samochodu do warunków zimy. Dzisiejsze pisanie na Polskamowi.pl kieruje do kierowców, którzy w niezawodność swoich samochodów wierzą bezgranicznie.

Przede wszystkim chodzi tu o wybieranie się w dalekie trasy w warunkach zimowych, dodatkowo przy silnych mrozach. Przykładem niech będzie zdarzenie, które przeżyłem wiele lat temu. Podjechał po mnie kolega ”wypasioną  bryką”, jak się dzisiaj mówi. Podgrzewane fotele, świetnie jechała i jeszcze do kierowcy gadała. Właściciel dumny z bryki i  jej możliwości ubrany był w modną skórzaną kurteczkę, spodnie rurki, buty w szpic. Przed nami było 600 km trasy w zimny styczniowy dzień. Bryka ruszyła z kopyta, cieplusio, muzyczka, kawa – kierowca zdjął nawet modną kurteczkę -„ z napletka wieloryba”,  jak się wtedy mówiło.

Po kilku godzinach wyjechaliśmy na otwartą przestrzeń – wiało, zaczęły się robić zaspy. Ale bryka dobrze sobie z terenem radziła. Przed nami majaczył las. Żeby tylko do lasu, pomyślałem i wtedy „wypasiona bryka” stanęła. Nawet przestała gadać. Z ciepłej, przytulnej i przyjaznej, bryka z minuty na minutę zaczęła być tylko zimnym metalowym pudłem. Nerwowe próby uruchomienia samochodu nie dawały rezultatu. Siadła elektronika – powiedział kolega. Trza do serwisu.  Sytuacja zaczęła być mocno nieciekawa. Na dodatek okazało się, że kierowca  poza tym co ma na sobie i dekoracyjnego paletka nic ciepłego nie posiada. Zaczęło robić się  tragicznie.

Wieloletnia jazda samochodami typu UAZ na dalekich trasach nauczyła mnie, że zawsze trzeba mieć coś w zapasie. Zatem w plecaku znalazłem dodatkowe gacie, skarpety, czapkę i rękawice, dwa podkoszulki. Najbardziej przydatne okazały się pokrowce na siedzenia z których zrobiliśmy okrycie typu ponczo. Nie będę opisywał perypetii związanych z pomocą i holowaniem samochodu do serwisu – bo trwało to bardzo długo. Zdumiał mnie kolega, z którym w górach przeżyliśmy sporo ciekawych zdarzeń, a przede wszystkim jego idiotyczne zaufanie do mechanizmów.

Co ciekawe przez kolejne lata obserwowałem kierowców, szczególnie młodych. Wielu zachowywało się i zachowuje podobnie jak mój kolega. Zatem, Szanowni, wyjeżdżając zimą i nie tylko, warto mieć w samochodzie  rzeczy ocieplające, buty typu gumofilce, rękawice, czapkę i ubranie typu wiatrochron. Przecież tego nie musicie nosić. Do celu nie dojechaliśmy. W hotelu rozgrzany kolega powiedział, „ żeby nie twoje gacie…. Masz u mnie wielką butlę wędrowniczka”. Mam do dzisiaj.

Stary ratownik