Hałas, muzyka oraz wypowiadane słowa, a zwłaszcza emocje, zmieniają strukturę wody. A to ma bezpośredni wpływ na nasz organizm. Odpowiedź jaki w Polskamowi.pl

 

To zjawisko odkrył japoński naukowiec Masaru Emoto, który poddawał naczynia z wodą działaniu różnorakich dźwięków, a zachodzące zmiany analizował za pomocą rezonansu magnetycznego. Gdy dźwięk był łagodny, a słowa nacechowane pozytywnie cząsteczki wody tworzyły piękne, harmonijne kształty. I odwrotnie, agresywna muzyka, hałaśliwa kakofonia i słowa pełne agresji sprawiały, że układ cząstek wody stawał się nieregularny, poszarpany
i pełen chaosu.

W jaki zatem sposób nasz organizm składający się w 75% z wody reaguje na dźwięki? Co dzieje się w naszych komórkach, gdy z prędkością 1224 km na godzinę docierają do nich fale dźwiękowe? Wiemy doskonale, nawet bez naukowych badań, że hałas nas męczy. Zwłaszcza długotrwałe poddawanie organizmu niskim infradźwiękom prowadzi do rozdrażnienia, migren, spadku odporności, a nawet depresji.

Z drugiej strony wiemy także, że istnieją dźwięki o szczególnych terapeutycznych właściwościach. Od tysięcy lat znane są one medycynie Wschodu stosującej misy i gongi dla fizycznego
i psychicznego uzdrowienia człowieka. Każde z tych naczyń ma wyjątkowy, niepowtarzalny dźwięk, którego wibracjom przypisywane są określone właściwości lecznicze. Uderzanie i pocieranie mis wytwarza fale dźwiękowe, których częstotliwości rozbijają i usuwają blokady energetyczne z naszego ciała. Natomiast dla zachodniego świata ta forma leczenia ciągle jeszcze jest nowością popularyzowaną zaledwie od kilku dekad.

Stała się ona jednak podstawą dla przełomowego odkrycia. Francuski kompozytor zajmujący się także akupunkturą i bioenergoterapią Fabien Maman oraz biolożka Helene Grimal z Narodowego Ośrodka Badań Naukowych przeprowadzili serię eksperymentów poddając żywe ludzkie komórki nowotworowe wyhodowane poza ludzkim organizmem oddziaływaniu dźwięku. Celem badań było znalezienie częstotliwości czy też wibracji, które pozwoliłyby na bezinwazyjne usunięcie nowotworu. Okazało się, że już samo śpiewanie cichym głosem gamy C-dur powoduje, że chora komórka rozpada się w ciągu 9 minut. Poddana powtarzającemu się co minutę dźwiękowi gongu ginie po 21 minutach. Udowodnili, że seryjne oddziaływanie falą akustyczną wzmacnia zdrowe komórki ciała, zaś niszczy chore. Przy użyciu kamertonów odkryli oni także, że w komórki nowotworowe pod wpływem całej gamy tonów – 12-tu dźwięków w każdej oktawie, postępujących kolejno półtonami – wykazywały progresywną dezintegrację struktury komórkowej. Szczególnie niekorzystna była dla nich częstotliwość dźwięków pomiędzy 440Hz a 480 Hz prowadząca do całkowitego rozpadu, „eksplozji” nowotworu.

Publikacja tych badań wzbudziła ogromne zainteresowanie na całym świecie i dała początek rozwojowi medycyny wibracyjnej. Dziś nazywana jest medycyną przyszłości, gdy zgodnie ze słowami jednego z jej prekursorów Rudolfa Steinera nadejdą czasy, gdy o chorobie nie będziemy już mówić słowami lekarzy i psychologów. Będą to słowa muzyków traktujące chorego człowieka jak rozstrojone pianino, któremu zdrowie przywrócą odpowiednio dobrane dźwięki.

Justyna Zwolińska