Coraz częściej spotykamy dziki nie tylko w lesie czy na polach uprawnych, ale także, coraz częściej, w miastach. PolskaMowi.pl radzi, co zrobić w przypadku spotkania z tymi zwierzętami.

Dziki są wszystkożercami, a głównym powodem ich wizyt w miastach jest łatwy dostęp do pożywienia. Sprzyjają temu niezabezpieczone śmietniki i wyrzucone resztki jedzenia, a niekiedy też dokarmianie przez mieszkańców. Jeżeli  choć raz dziki znajdą łatwy dostęp do żywności, to przyzwyczają się, zawsze wracają i przekazują takie postawy swoim warchlakom. Poza tym w miastach czują się bezpiecznie, bo nie czyhają na nie żadne drapieżniki.  Pamiętajmy też, że dziki nas „odwiedzają”,  bo ludzie budują domy, bloki coraz bliżej lasów, czyli miejsc naturalnego środowiska bytowania dzików, niejako wchodząc na ich teren. „Łatwe” miejskie życie sprawia jednak, że te zwierzęta tracą naturalny instynkt i później trudniej im przetrwać w lesie.

Samorządy starają się uporać z wizytami dzików na różne sposoby. Decydują się m.in. na kontrolowany odstrzał, używanie odłowni (czyli zwabianie dzików do specjalnych klatek i wywożenie ich w głąb lasów), stosowanie płynów zniechęcających dziki do żerowania, specjalnej karmy, po której dziki mają odruchy wymiotne czy ścieżek z kukurydzy, prowadzących w stronę lasu.

My zaś powinniśmy zadbać o porządek w naszym najbliższym otoczeniu. Nie zostawiajmy śmieci na zewnątrz śmietników, zbierajmy owoce, które spadły z drzewa i w żadnym wypadku nie dokarmiajmy tych zwierząt. Spacerując po osiedlu, parku czy lesie pamiętajmy, aby zawsze trzymać psy na smyczy, bliskie spotkanie z dzikiem może bowiem skończyć się dla naszych pupili bardzo boleśnie.

A co zrobić kiedy spotkamy te zwierzęta na ulicy czy w parku? Czy tak jak polecał Pan Kleks na drzewo zaraz zmykać? Okazuje się, że nie jest to wcale dobry pomysł. Ucieczka może bowiem sprowokować zwierzę do ataku, a biegnie ono z prędkością nawet 10 metrów na sekundę, więc jest szybsze niż przeciętny człowiek. Pamiętajmy też, że dzik ma bardzo dobry węch (już z odległości pół kilometra może wyczuć człowieka) oraz bardzo wyczulony słuch (słyszy pęknięcie gałązki, skrzypienie liści, śniegu czy tarcie ubrania). Ma jednak słaby wzrok i zauważa tylko ruch. W przypadku spotkania z dzikiem, jeśli nie zostaliśmy przez niego zauważeni, powinniśmy spokojnie się oddalić, nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów. Jeśli zwierzę nas dostrzeże najlepszym rozwiązaniem jest stanie w bezruchu i czekanie aż się oddali. Dziki raczej nie atakują ludzi, jeżeli nie zostaną sprowokowane. Jeśli jednak locha uzna, iż jej młodym zagraża niebezpieczeństwo może stać się agresywna. Warchlaków nie wolno zatem dotykać, zaczepiać czy atakować, bo może się skończyć to dla nas tragicznie! Kiedy natkniemy się na dzika w mieście, należy poinformować o tym straż miejską.

Dziki stanowią też duży problem dla właścicieli pól uprawnych. Ich przysmakami są bowiem marchew, ziemniaki, kukurydza czy zboża. Walka z nimi nie jest łatwa.  Wielu gospodarzy zabezpiecza swoje ogrody czy sady  ogrodzeniami elektrycznymi (tzw. „pastuchami”), odstraszaczami ultradźwiękowymi, czy odblaskowymi wstążeczkami. Niektórzy stosują prastary środek odstraszania, czyli… ludzkie włosy umieszczone w pończochach. Przenoszą one bowiem zapach człowieka, w tym także potu. Podobno jest to najlepszy środek na przepłoszenie dzików.

Anna Krzesińska

anna.krzesinska@polskamowi.pl