Seriale TV mają aspiracje do bycia jak film kinowy, a filmy kinowe aspirują do bycia serialami. To obniża poziom obu nurtów. Napakowanie serialu efektami i treścią jest trudne, kosztowne i po prostu niemożliwe. W Polskamowi.pl Mirosław Olędzki o reklamówkach charytatywnych.

Sypanie pomysłami na kolejną fabułę, o tym samym gronie superbohaterów też ma ograniczoną wydajność. Chodzimy do kin oczekując już tylko cudeniek i niesamowitości… A otrzymujemy pokazy akrobatyczne i pirotechniczne, dalekie od realiów i niebezpiecznie oparte o granicę śmieszności.

Mówimy oczywiście o filmach rozrywkowych! Zaangażowanych i offowych nawet nie śmiem dotykać.

Naszą potrzebę prostej rozrywki zaspokajają czasem… reklamówki! Zaczynają rozkwitać krótkie formy filmowe o konkretnej treści i króciutkim czasie emisji. Z przyjemnością siadam i oglądam dostępne w sieci reklamówki.  A, że jest moda na film promocyjny – to bywają perełki. Nie koniecznie związane z branżą finansującego. Ba, wręcz treść jest celowo oderwana od wizerunku reklamującego się. Bez kryptoreklamy wspomnę bajkę o podkrakowskim smoku, czy trafianie „w punkt” aktora od mistrza Jedi.

Nie powiem, że nie wpakowano w to środków i wysiłku. Bo koszty są widoczne. Ale otrzymujemy skondensowaną rozrywkę na kilkanaście minut! Na poziomie o jakim marzy każdy miłośnik „mordobicia ekranowego”. Ja uwielbiam takie kino jako oderwanie od szarości życia. Jednak sto minut wartkiej akcji, sto wybuchów i sto ton sztucznej krwi, to za dużo.

W internetowym poszukiwaniu tych mikroakcyjniaków, trafiłem na reklamy organizacji charytatywnych.

Jak by to nie brzmiało, to jednak jest faktem: reklamy charytatywne!

Widzieliście kiedyś słabą reklamę proszku do prania? Oburzacie się pytaniem, bo powinno być: „czy widzieliście dobrą”? A gdy zapytam o słabą reklamę dotyczącą pomocy?… Właśnie!!!

Takich nie ma! Wszystkie są przemyślane i perfekcyjnie realizowane.

Czemu?

Czy jesteśmy już tak potwornie skomercjalizowani, że zakupy robimy już na widok logo produktu wbitego w podświadomość nędznym filmikiem? Nie ważne jak, byle pokazać co mamy kupić a i tak bierzemy!

A jakie reklamy robi się dla perfum? Dla cennych alkoholi? Dla biżuterii?.. Towar luksusowy musi mieć odpowiednią oprawę nawet w promocji.

Fundacje na świecie mają reklamy na poziomie markowej whiskey czy zegarka dla 007. Czy znaczy to, że dobroczynność jest… towarem luksusowym?

A może trudno nam zauważyć zło, nieszczęście czy potrzeby naszych bliźnich? Trzeba takie widoki oprawiać oszałamiającymi ujęciami i sztuką na najwyższym poziomie? Dopiero wtedy to czujemy?

A jeśli już poczujemy, to  jak długo będzie na nas działać w świecie przyspieszających efektów specjalnych?

Są organizowane festiwale filmu reklamowego. Z nagrodami!

A czy jest festiwal charytatywnych filmów reklamowych? Może nie umiem szukać w necie, ale nie znalazłem. Czy niestosowne by było nagrodzenie najlepszego takiego dzieła? Nie wypada? Bo niby wszystkie są równe w tej kategorii? A może ilość emocji jest nie do zniesienia dla jury ?

A my? Jakich potrzebujemy barw, muzyki, dialogów i obrazów aby poczuć potrzebę niesienia pomocy? O ile musi to być „mocniejsze” od seriali i akcyjniaków?

Mirosław Olędzki