Czas na kolejną relację młodych żeglarzy z Katolickiej Szkoły pod Żaglami z rejsu Pogorią dookoła Europy. Oto co działo się między Gibraltarem a Lizboną. Portal Polskamowi.pl jest patronem medialnym rejsu.

3 czerwca

Ponieważ prognoza pogody była bardzo niekorzystna, kapitan rozkazał rzucić kotwicę by przeczekać złą pogodę. Wachty nawigacyjne zamieniły się w kotwiczne. Trzeba było na bieżąco śledzić położenie statku. Do tego zadania wystarczyły 2 osoby a reszta wachty nie miała wówczas żadnych zadań. Taki spokojny dzień sprzyjał  twórczości. Oto jak żeglugę na Pogorii postrzega Bruno:

„Rutyna”

Z przodu fale, z tyłu fale

Na Pogorii jest wspaniale

Morska bryza w twarz nam dmucha

I przyprawia o ból ucha

Fale nieźle nas bujają

I o mdłości przyprawiają

Wszystkie liny poznaliśmy

I na reje wchodziliśmy

Sterem kręcę w lewo w prawo

Statek płynie bardzo żwawo

W nocy wstaje wachta cała

Zmienia tą co już czuwała

Co dzień rano kambuz budzi

Na śniadanie wszystkich ludzi

My ziemniaki obieramy

I do garnka je wrzucamy

Czasem bosman nas zwołuje

Ciężkie prace nam znajduje

Rwanie kartonów, mycie pokładu

To prace tylko dla najlepszego squadu

I tak co dzień pracujemy

Już do domu wrócić chcemy

4 czerwca

Kolejny dzień spędziliśmy na kotwicy przy zatoce. Dzisiaj musieliśmy pożegnać się z jednym z naszych oficerów wachtowych – Piotrem. Od początku wiadomo było, że będzie z nami tylko przez dwa pierwsze tygodnie rejsu, tym niemniej pożegnanie nie było łatwe. Widać było, że zarówno Piotr zżył się ze swoją wachtą, jak i oni byli bardzo zadowoleni z pracy z tym oficerem. Oprócz pamiątkowych zdjęć i uścisków, zarówno indywidualnych jak i grupowych, były również drobne upominki dla Piotra. Obowiązki oficera wachty trzeciej przejmie tymczasowo nasz bosman Sylwek, a w Lizbonie, już na stałe nowym oficerem będzie Ania, która już jutro przybędzie samolotem do Lizbony. W nocy kapitan zdecydował o próbie wypłynięcia z zatoki. Niestety przepłynęliśmy tylko krótki odcinek, aby za półwyspem znowu rzucić kotwicę i czekać na bardziej sprzyjający wiatr.

5 czerwca

Dzisiaj wiał dosyć silny wiatr. Pogoria bujała się, zdawać by się mogło, na wszystkie strony. Bardzo wiele osób walczyło z chorobą morską. Apetyt raczej nieco osłabł. Na pokład wychodzimy w sztormiakach, kaloszach oraz ciepłych czapkach i rękawiczkach.

6 czerwca

Wyścig z czasem. Nasza zaplanowana wycieczka do Fatimy, musiała być przełożona na kolejny dzień. Na szczęście udało się zmienić rezerwację autokaru. Będzie na nas czekał 7 czerwca rano. Płynęliśmy na silniku i pod wiatr ale udało się wpłynąć do portu w Cascais,  koło Lizbony przed 22.

7 czerwca

To był bardzo piękny i aktywny dzień. Po śniadaniu udaliśmy się autokarem do Fatimy. Naszym przewodnikiem była rodowita Portugalka- Isabel. Odwiedziliśmy Sanktuarium a później nasz ksiądz Maciej sprawował Eucharystię na zewnątrz, wśród drzew, w miejscu gdzie Matka Boża ukazała się dzieciom. Z Fatimy pojechaliśmy na krótką wycieczkę do Lizbony aby chociaż odrobinę zaznać klimatu tej uroczej metropolii, pełnej ciasnych, wykładanych drobną kostką uliczek, tramwajów jeżdżących w górę i w dół i biało-błękitnych ceramicznych kafelków. W drodze powrotnej utknęliśmy niestety w korku i nasz powrót na kolację znacznie się opóźnił a musieliśmy jeszcze zrobić hurtowe zakupy w postaci świeżych owoców, warzyw oraz wody. Pożegnaliśmy się z naszą  Isabel oraz bardzo cierpliwym kierowcą autokaru i obładowani zakupami, zmęczeni ale bardzo zadowoleni udaliśmy się na kolację.