W ten sposób większość z nas zaczyna swój dzień witając rano napotkanych przypadkiem sąsiadów. W Polskamowi.pl o magicznej sile zwykłego pozdrowienia.

Sąsiedzi. Kim oni są? Czy ich lubimy czy nie? Ale dlaczego mamy ich nie lubić bądź lubić. Zaraz. Przecież my ich zazwyczaj nie znamy. Co prawda mieszkają za ścianą lub nad nami, ale o nich samych nie wiemy przecież nic, albo bardzo niewiele. Zazwyczaj Panowie wiedzą jakim samochodem jeździ sąsiad lub sąsiadka. I jeżeli jest to większy od naszego SUV to sąsiada, nie lubimy go z zasady. Lub przynajmniej obdarowujemy chłodnym dzień dobry, po porannej kawie. Lecz gdy apetycznej blond sąsiadce nie chce rano zapalić nieco już wysłużone kombi, wtedy my sąsiedzi możemy się wykazać naszym wrodzonym rycerskim sprytem. Przy pomocy naszego akumulatora pomożemy uruchomić pojazd sąsiadki wypełniony znudzonymi pięciolatkami śpieszącymi na drugie śniadanie do przedszkola. Taka sąsiedzka pomoc oczywiście uprawnia nas, aby przy następnym spotkaniu oczekiwać na „dzień dobry” z promiennym uśmiechem, a kto wie czy nie zalotne „cześć”

Pomyślmy więc, czy w myśl zasady „make my day” nie warto uśmiechnąć się do siebie na klatce schodowej i nie rzucić przez ramię z uśmiechem „dzień dobry sąsiedzie”. Może dzień wtedy będzie milszy, lepszy. A może po prostu zrobimy komuś przyjemność. To nie takie trudne. Polecamy.

T.D.